Przeważnie mam tak, że nie wierzę... I aby uwierzyć: muszę spróbować. Stad moje bezustanne dążenie do wypróbowywania różnych dróg w tym co robię. Czasem oczywiście (wzorem strego osła) uprę się przy jakimś rozwiązaniu niekoniecznie optymalnym...
Takie kaprysy bywają jednak wybaczalne, o ile prowadzą do celu.
Ćwiczę rzemiosło pisarskie od kiedy zacząłem w ogóle pisać. Wychodzi mi to różnie, zależnie od zaangażowania i "kaprysów". Wypróbowałem też wiele sposobów aby czynić swe grafomaństwo możliwie przyjemnym i sprawnym w tworzeniu. Od zeszytu i ołówka/długopisu przez edytory tekstu, maszyny, dyktafonu, google'a do specjalnych programów. Dzisiaj przedstawię trzy metody, które przeważnie u mnie działają na wyobraźnię ;)
1. Prosty edytor tekstu. IBM T42
W przypadku komputera polecam zaopatrzyć się z klawiaturę mechaniczną. Jest szybsza (w ogóle to najszybsza metoda pisania!) i wytrzymalsza od tańszych odpowiedników opartych na silikonowych gumkach. Wydaje też przyjemny dźwięk :) Mój IBMT42 ma jedną z lepszych klawiatur dostępnych na komputery przenośne, z tego co wiem w niewielu nowych lapkach są dostatecznie foremne, duże i szybko działające klawisze.
Mam do niej kilka taśm w zapasie, ale są jeszcze dostępne nowe kartridże do takich modeli jak Erica 3004/3006 oraz Optima SM20/22/24. I te ewentualnie bym polecał amatorom analogowej zabawy - same maszyny można wyrwać z serwisów aukcyjnych czy OLX za 100 zł lub mniej.
3. Mechaniczna maszyna do pisania. Olympia SM3.
Najbardziej ekstrawaganckie narzędzie do pisania, jakie znajdziecie :) W zasadzie większość klasyki od początku wieku z dużą dozą prawdopodobieństwa powstała na jakiejś maszynie do pisania. Jest ciężka, głośna i trzeba nauczyć się jej obsługi, ale ostatecznie daje klimat nieporównywalny z niczym innym.
Dostajemy to co wyżej, czyli tekst fizycznie na kartce. Nasz maszynopis jest zawsze gotów, aby do niego usiąść i kontynuować. Nie ma też przy niej miejsca na dystrakcje - czasem trzeba wymienić kartkę na czystą. Dźwięk dzwonka przy końcu linii i mechanizm powrotny wałka daje nam jasno do zrozumienia, że napisaliśmy kolejny wers.
Z wad należy wspomnieć, że jest wolniejsza od dwóch powyższych. Bywa to wadą, ale może być też zaletą, gdyż w połączeniu z brakiem możliwości edycji tekstu wymusza na nas głębsze przemyślenie tego, co piszemy.
Samo pisanie jest też w pewien sposób wymagające fizycznie - w klawisze trzeba uderzać dość stanowczo. Różnie to działa przy różnych modelach, ale jakaś siła zawsze jest wymagana.
Doskonała do krótszych form: listów, opowiadań etc.
Poza wadami i zaletami poszczególnych rozwiązań wszystkie łączy jeden mianownik: brak dystrakcji. W przypadku maszyn jest to także nie mniej dla mnie istotne "pchanie do przodu" z wstukiwaniem kolejnych wersów. Edytor tekstu umożliwia nam korektę na żądanie, co nieraz prowadzi do niepotrzebnego zatrzymywania się w miejscu. Obecnie wałkuję metodę parcia na przód i zostawiania edycji na drugą wersję tekstu - kiedy można się skupić na technicznej warstwie, a jednocześnie mieć już całą historię "ma papierze". Zobaczymy, jak mi to wyjdzie ;)