Są pewne granice, których się nie przekracza.
Dopóki okoliczności nas do tego nie zmuszą...
Do czego zdolny jest człowiek postawiony pod ścianą? Człowiek doprowadzony do granic swojej wytrzymałości? Czy wreszcie taki, który przestał się przejmować normami... jakkolwiek by to nie zabrzmiało.
Mleko otwarte 5 dni wcześniej. Budyń przeterminowany o rok. Resztka skamieniałego cukru... i wola przetrwania w chwili, kiedy cywilizowane formy radzenia sobie z sytuacją są niedostępne (np. środek nocy i stąd zamknięta Biedronka).
W takich chwilach człowiek poznaje siebie. Staje przed lustrem i mówi: Normalnie bym tego nie zrobił, ale chodzi o przetrwanie... Miejski, prokrastynacyjny surwiwal.
"Przeszedłem wszystkie Fallouty, tam się jadło konserwy 200 letnie to i mi się nic nie stanie..."
I chyba faktycznie da się wiele przeżyć, kiedy nie ma się innego wyjścia.
Budyń wyszedł smaczny. Jeszcze nic nie goni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz