Zima Stulecia
W czasach, kiedy w zimę było zimno i nawet zdarzał się śnieg (czyli jakiś 2008 :)) byłem na tzw. stażu. Doświadczenie dość pożyteczne i ciekawe. A ponieważ zbiegło się w czasie z licznymi próbami... kontaktów międzypłciowych to i bardzo wesołe. Dość rzec, że było nas ponad dwadzieścioro, w porywach do czterdziestu (wliczając tych, którzy byli przed jak i za mną przyjęci na staż do tej instytucji).
Wtedy poznałem jednego ze swoich przyjaciół, odkryłem 3 program Polskiego Radia oraz wspomniany na początku zespół LAO CHE.
Do dzisiaj wracam do archiwum, gdzie pracowałem. Stosy opasłych teczek, zapach starego papieru, małe radio na parapecie, Trójka włączona bez przerwy i zbliżająca się wielkimi krokami nowa płyta Lao Che, której jednym z singli była właśnie Zima Stulecia. Śnieg padający za oknami, święta, imprezy, nowe znajomości... Słowem studenckie życie, którego nie miałem z uwagi na tryb zaoczny ;)
Również mój najpoważniejszy zryw twórczy był bezpośrednim następstwem owych perypetii. Całą tą sielankę przerwał wypadek, któremu uległem zaraz po stażu. Niczym gruba kreska, za którą zaczyna się prawdziwe życie. I zaczęło się :p Było nawet jeszcze lepiej, chociaż ryzyka i konsekwencje działań były o wiele poważniejsze...
Tak więc: Zima stulecia!
P.s.: w tym roku zapowiadali zimę stulecia już w listopadzie, mamy grudzień i jak na razie za oknem na +, a śnieg widziałem ze trzy razy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz