sobota, 15 listopada 2014

#jaknieprowadzicbiznesu

Z konieczności musiałem ostatnio odwiedzić myjnię samochodową. Taką kompleksową, gdzie umyją auto wewnątrz i na zewnątrz. Pominę dość długie poszukiwania takowej, bo jak się okazuje większość jest samoobsługowych... Ale trafiłem na jedno miejsce, które wprawiło mnie w konsternację.

Podjeżdżam pod duży warsztat: 7 stanowisk, praktycznie cały zakres obsługi mechanicznej. W tym dwa oznaczone "Myjnia". Wchodzę do biura, tam miły pan informuje, że Myjnia to nie oni i trzeba tam iść i zapukać. Ok, to idę. Pukam ale zamknięte na głucho. Obok pracownik warsztatu trzyma na podnośniku samochód, więc zagaduję czy może ma kontakt do gościa od myjni. Ma.

Dostaję super ulotkę Myjni Samochodowej z profilem na facebooku, hashtagiem itepe. Brakuje wprawdzie kodu QR, ale co się będę czepiał. Nic prostszego, jak tylko zadzwonić i umówić się na usługę. W głowie świta wizja free wifi na terenie myjni, darmowej kawy, najnowszego czasopisma typu Logo, Men's Health czy Hipster z kartonu obok na stoliku itd. No raj dla neo-sapiens.

Dzwonię. Dowiaduję się, że pracownik jest w terenie i że zaraz się z nim skontaktuje. Powinien przyjechać.
Mija kilka min i zjawia się właściciel. Mówi najpierw, że pracownik jest w terenie i że może w ciągu pół godziny przyjechać. Wyjaśniam, że ja muszę mieć ten samochód wyczyszczony teraz, zaraz, jak najszybciej. Gość wyciąga drugi telefon, z którego próbuje dorwać swego padawana od karchera. Ja w międzyczasie pytam o fakturę, bo tej również potrzebuję.

"A może być na poniedziałek?" "Albo pocztą wyślemy"

Nie nie może. W międzyczasie wyciąga trzeci telefon i jeszcze raz próbuje namierzyć swego pracownika. Sztuka się jednak nie udaje, a ja odjeżdżam z kwitkiem. Oczywiście proszę o info, jakby się gość jednak pojawił, a ja w tym czasie nie znajdę innej myjni.

Rezultat taki, że auto umyłem w innej firmie, mój guru biznesu się nie odezwał, a na durnej rozmowie bez sensu i poszukiwaniach straciłem koło pół godziny.

Do dziś zachodzę w głowę, jak ten gość utrzymuje ten przybytek skoro klienci raczej nie ustawiają się w kolejce do tego typu usług (+ 50 metrów dalej myjnia samoobsługowa na 5 stanowisk).
A nawet jeżeli taka zbłąkana dusza się pojawi, to musi liczyć na cud aby cokolwiek załatwić :)

niedziela, 9 listopada 2014

Victorinox - rozmiar ma znaczenie.

Posiadać scyzoryk Victorinoxa było moim marzeniem od lat szczenięcych... Mniej więcej od czasów, kiedy z wypiekami na twarzy oglądałem serial... McGywer :) Nic oryginalnego, bo telewizyjny show natchnął miliony samców na całym świecie do posiadania takiego ustrojstwa.

W moim przypadku wybór nie był taki prosty. Po pierwsze chciałem mieć takie funkcje, które rzeczywiście mi się będą przydawały. Nie chciałem kupić gadżetu dla samego posiadania. Scyzoryk musi na siebie pracować i być przydatny!
A wybór jest niełatwy... kilka długości, kilkadziesiąt funkcji do wyboru. Wszystko niestety w konfiguracjach, które mi się nie podobały :)
Po drodze przerobiłem kilka podróbek, mniej lub bardziej udanych, oraz miałem w ręku kilka modeli oryginału od znajomych.
Widziałem, że np. nożyczki mi się do niczego nie przydadzą. Piła już prędzej. Z kolei kombinerki czasem dają radę... ale po co komu dwa ostrza w jednym scyzoryku?
Na pewno chciałem dwa śrubokręty: płaski i krzyżakowy.
Tych moich fanaberii było więcej i w rezultacie przybierałem się do zakupu ze cztery lata na przestrzeni kilku lat. Za każdym razem stanąłem w punkcie, gdzie miałem wybrane 2-3 modele do ostatecznej selekcji i nie potrafiłem się zdecydować :D

To było naprawdę frustrujące :)

Przełom nastąpił dopiero po jakimś czasie, kiedy postanowiłem po prostu kupić najprostszy i możliwie najtańszy scyzoryk, aby po prostu mieć zawsze ostrze pod ręką.
I tak chyba powinienem zrobić na samym początku... oszczędził bym sobie czasu i nerwów.
Wybór padł na model Rally.

Rozmiar ma znaczenie! A im mniejszy, tym lepszy!



Rally posiada funkcje:
Pilnik do paznokci ze śrubokrętem płaskim.
Kółko na klucze
Wykałaczka
Pinceta
Ostrze
Otwieracz do kapsli z
-magnet. śrubokręt krzyżakowy
-ściągacz do izolacji

Co istotne, cały scyzoryk ma długość 58 mm!
Z powodzeniem może być użyty jako breloczek do kluczy, co jednak nie umniejsza jego funkcjonalności!
Powiem więcej... dzięki małym wymiarom i prawie niewyczuwalnej wadze można go nosić bez obawy, że coś nam gniecie się w kieszeni czy wbija w udo przy ruchach nogą. Co jest domeną większych braci.
Ma takie funkcje, które najczęściej się przydają. Nożyk sprawdza się przy otwieraniu opakowań, przecinaniu lin, plastikowych zabezpieczeń czy drobnych pracach przy domu i samochodzie. Śrubokrętami rozkręcam większość sprzętu RTV czy AGD lub dostaję się do baterii w zabawkach mojego syna.  
Do otwarcia piwa trzeba się nieco przyłożyć, bo otwieracz z racji swoich gabarytów nie jest najwygodniejszy.
Co powtórzę jeszcze raz jego główną zaletą jest fakt, że zawsze mam go w kieszeni i wystarczy o nim pamiętać, aby przydał się w odpowiedniej chwili.

Kończę recenzję, trochę urywając... Bo tak naprawdę trzeba Victorinoxa posiadać, aby docenić jego praktyczność. Wszystkim polecam gamę najmniejszych modeli, wbrew ogólnemu przeświadczeniu, że trzeba mieć więcej i więcej.
W tym wypadku mniej oznacza więcej. A do tego sporo taniej ;) 
Z pewnością sięgnę kiedyś po większych braci... ale nie na zasadzie czegoś do noszenia ze sobą, a raczej narzędzia do domu, w podróży czy do samochodu. Na co dzień wiem, że nie znajdę nic lepszego.