poniedziałek, 28 grudnia 2015

Ryby Są Super

Pod iloma polskimi choinkami spoczęła tej gwiazdki ta wspaniała pozycja wydawnicza znanej sieci handlowej nie wie nikt.
Niemniej, po mojej głębokiej analizie egzemplarzy krążących po mojej familii, śmiem twierdzić, że jakieś 90% z obiecanych 2 milionów...

No bo czy nie ma lepszego prezentu, który z jednej strony reprezentował by wielką wartość (wszak, aby go otrzymać trzeba wydać niebagatelną sumę 300 zł) połączoną z pewnym uznaniem w niektórych kręgach (brawurowo przeprowadzona kampania reklamowa LIDLA) oraz de facto niskim nakładem własnym (300 zł, które i tak byśmy przejedli, oraz 1 symboliczny grosz...) no i pięknym wydaniem (jest po prostu ładna). Toż to prezent idealny!
Sieć nawet nie wie jak wielki wkład miała w naszą rodzimą kultuę i ile problemów rozwiązała tego grudnia w polskich domach. Pozytywne odczucia na długo zagoszczą w sercach konsumentów i niechybnie doprowadzą ich ponownie przed oblicze loga z zawadiacko przekrzywioną literką.

Ave!

Errata:
Zdobyty przez nas egzemplarz najpierw miała otrzymać pod choinkę TH. Niestety na ostatniej prostej okazało się, że ową książkę przekazała już wcześniej dla niej w darze ŚM, która to była w posiadaniu aż dwu egzemplarzy. Cały plan legł więc w gruzach... tak mi się przynajmniej wydawało. Zwłaszcza po komentarzu obdarowanej, że właściwie to nic poza ładnymi obrazkami ta książka odkrywczego nie reprezentuje. Później element niespodzianki pod choinką skapitulował pod naporem racjonalizmu... TH dowiedziała się o wszystkim i... oddała książkę ŚM, która to przekazała ją dalej. Ostatecznie więc TH dostała owy tytuł zgodnie z planem od nas...  Jednak tuż przed tym wpadłem na pomysł, aby książkę podarować TM, do której jechaliśmy w 1 dzień świąt. Nie doszło to do skutku, ale pomysł był z mojej perspektywy świetny. Sytuacja wyszła jednak na dobre, gdyż sami zostaliśmy obdarowani od TM egzemplarzem. Która to z kolei miała także jeden dla siebie.
Ostatecznie w tej kiepsko opisanej ale naprawdę zabawnej z mojej perspektywy historii znalazło się miejsce dla 5 egzemplarzy.
6 jest w drodze, gdyż mamy już chyba 4 czy 5 hologramów... :p 

Jeżeli macie to podzielcie się dwoją historią :)

wtorek, 20 października 2015

JA+ ból :)

Brawo.

Tak do końca nie wiem, czemu mnie owe reklamy operatorów telekomunikacyjnych tak drażnią.
Promują egocentryzm, egoizm, płytkość i bylejakość "nowoczesnego życia", które to z rodziną ma niewiele wspólnego, poza życiem pod jednym dachem?

Albo egocentryzm i onanizację werbalną, będącą skutkiem posiadania możliwości zapłacenia za usługę jakiejś konkretnej firmy. Usługę oczywiście niezbędną do nowoczesnego życia oraz niezbicie lepszą od pozostałych...

Pani zabita przez pudełka może gadać (nawet nie rozmawiać, nie konwersować, nie prowadzić dyskusji...) bez końca o byle czym, bo ma taką możliwość (i z której to możliwości będzie korzystać aż do powstania odleżyn, od siedzenia na kanapie). W czym musi familia przyznać jej niezbitą rację!
Jakiś brodacz ma pakiecik usług, który pozwala zdobyć mu przewagę nad innymi na rynku owych usług... i może sobie brawo bić (zupełnie jak mój synek, który zawsze bije sobie brawo po zrobieniu kupy i siku do nocnika).

Eh... Ale są przecież też inne reklamy. Równie wzorcowe dla społeczeństwa, równie bogate w treść...

Czemu w ogóle ktokolwiek przypisuje reklamom funkcje kulturotwórczą?!

No ból...

Zycie bez telewizji jest zdrowe dla ducha i ciała (a'propo: 21 Listopada obchodzony jest Dzień bez Telewizji!)

czwartek, 7 maja 2015

Giganci...

Z racji bycia rodzicem trochę mi się perspektywa zmienia. Wychowanie i te sprawy ;)

Oglądałem ostatnio program "Mali Giganci" i aż mnie zamurowało.
Jury złożone z wytatuowanej gwiazdy rocka, podstarzałego Kuby W. o wyraźnie łagodniejszym usposobieniu niż z tego co pamiętam... i tej trzeciej pani którą kojarzę z ładnej buzi :)
Czepiam się?
Nie pamiętam co to było, chyba rozmowa przed występem. Jury się pyta co dzieci robiły wczoraj... padła odpowiedź, że bawiły w lekarza. Oczywiście salwa śmiechu i aluzje do zabaw w hotelu, zabawy w doktora itp. skojarzenia z seksem (dla dorosłej części publiczności jasne jak cholera :))
Mam nadzieję, że to nie było reżyserowane (o naiwności!). Chociaż biorąc pod uwagę skład ww. jury to zapewne na nic innego nie potrafili by w twórczy sposób odpowiedzieć...
(Pamięta ktoś "Od przedszkola do Opola" i sławne pytanie o imię pupila?)
Następnie był układ taneczny do piosenki...
Black Widow - Iggy Azalea FT Rita Ora
Nosz...!
I to dosłownie. W oryginale dwie panie w obcisłych kombinezonach z cyckami na wierzchu w nawiązaniu do Kill Billa rozprawiają się z kimś złym.  
Wzorce dla najmłodszych, posiadających jakiś talent :) 

Nie potrafię nawet powiedzieć, co sądzę o tym programie. Raczej nic dobrego dla tych dzieci z niego nie wyniknie. 

Ostatnio też jest reklama... Oranż? Pani zabita przez pudełka w pewnym znanym serialu reklamuje w niej pakiet multimedialny dla domu. Opieka nad dziećmi sprowadza się do włączenia telewizora/konsoli/tabletu i internetu dla tego wszystkiego aby sama mogła rozłożyć się na kanapie i ładnie pachnieć :)

Nie wiem kto tworzył tą kampanię, ale przykro się robi, że ktoś takie wzorce propaguje jako coś pozytywnego.

Dokąd ten świat zaszedł?

 

niedziela, 25 stycznia 2015

Demokracja vs Komunizm

Tak jak zwykle: Łapa. Piwo. Rozmowa.

- No wkurwiłem się! Trzy pary jeansów rozjebane przez dwa tygodnie - zacząłem, jak tylko usiedliśmy przy naszym stoliku.
- Ale o co chodzi? - Łapa zapytał przytomnie.
- Nie dalej jak pół roku temu zakupiłem trzy pary spodni. Dwie w markowej sieciówce, jedną w hipermarkecie. I teraz, jedna po drugiej, poprzecierały się w kroczu. Ja pierdolę, co za szajs!
- Może niewłaściwie użytkowałeś?
- Niby jak to miałbym użytkować, kurwa?! Skrojone jak trzeba: nie za ciasne, nie za luźne. Normalnie dreptanie do pracy, do sklepu itp. maratonów przecież w nich nie biegałem! - jednym haustem wytrąbiłem pół szklanki piwa. - Co za szajs sprzedają w tych sklepach. Kiedyś jedne spodnie po kilka lat służyły, a te to koło jeansu nawet pewnie nie leżały.
- To wszystko przez tą demokrację... - wycedził Łapa.
- Ą co ma do tego demokracja?
- No chińska demokracja. Wszystko jest z chin.
- Racja. Tam najtaniej, najszybciej, najbardziej byle jak.
- Otóż to.
- Ale co ma do tego demokracja.
- To, że wszyscy nas jebią jak chcą. Rząd, korporacje, firmy, USA, Rosja, Niemcy... Wszyscy docierają nas na każdym kroku.
- Jak na to patrzę i na te moje spodnie, to nie mogę Ci nie przyznać racji! - dopiłem piwo i ruszyłem po następne., Przy barze, w telewizorze nad regałem z wysokoprocentowymi trunkami, leciał akurat reportaż z Ukrainy. Wiadomości, Fakty czy inne medium. Wróciłem z pełnym szkłem i zacząłem:
- Za komuny nie mieliśmy takich problemów, bo i jeansów nie było! - podkręciłem brawurowo dyskusję.
- Były w pewexie. I to prawdziwe, po 10 latach nie było śladu zużycia, a potem się nogawki użynało i na lato były.
- Ale to demokratyczne jeansy! Zatem to nie demokracja jest problemem.
- A co?
- Ludzie.
- Wiesz, ostatnio też tak mówili przy zmianie ustroju.
- Że niby za komuny było lepiej?
- A gorzej? Człowiek chociaż był człowiekiem. A teraz? Każdy chce Cię wydymać na kasę na każdym kroku.
- Wiesz, są miejsca gdzie komunizm ma się dobrze. W Korei spróbuj.
- Korea to by nasz kraj rozjechała w dwa dni!
- Za daleko są.
- Mają atom! A my co mamy? F-16 bez uzbrojenia. Możemy rzucać w nich kamieniami z kokpitów.
- Naprawdę, to nie ustrój ma znaczenie tutaj. Ludzie są problemem. To ich wina, że jest tak jak jest.
- A zatem co uradzisz?
- Trzeba się gdzieś zapisać. Do jakiejś organizacji paramilitarnej.
- Dobrze radzisz!
Wznieśliśmy toast. Kolejne tematy, jakie zostały poruszone tego wieczoru, nie były już niestety tak porywające ani odkrywcze. Przepraszam.