niedziela, 23 kwietnia 2017

Patriotyzm Konsumencki

Przypomnijmy post stary jak internet:

Dzień z życia Polaka : Wstaje rano, włącza japońskie radyjko, zakłada amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciąga niemieckie piwo. Siada przed koreańskim komputerem i w amerykańskim banku i zleca przelewy za internetowe zakupy w Anglii, po czym wsiada do czeskiego samochodu i jedzie do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po uzupełnieniu żarcia w hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wraca do domu. Gotuje obiad na rosyjskim gazie . Na koniec siada na włoskiej kanapie pijąc kolumbijską kawe słodzoną ukraińskim cukrem i... szuka pracy w niemieckiej gazecie - znowu nie ma! Zastanawia się, dlaczego w Polsce nie ma pracy i a jak jest to za 1200???

Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że Polak chciał mieć to, co najlepsze. Jak auto, to niemieckie (dawno i nieprawda), jak elektronikę to japońską (95% produkowane w chinach), jak płytki to włoskie... etc.
Produkty polskie, zwłaszcza z okresu PRL i początków transformacji nie były najwyższych lotów, a już na pewno nie mogły konkurować z zagranicznymi markami, szturmem zdobywającymi nasz rynek agresywnym marketingiem na wszystkich frontach.
Obecnie trend się odwraca. Po pierwsze na zachodzie produkty są zupełnie inne niż na początku lat 90-tych. Nie muszą i często nie służą latami - są projektowane budżetowo, na przetrwanie sezonu/x lat, w czasie których pojawi się nowa wersja/generacja. Technologia z kolei na tyle się rozwinęła, ze tanim sposobem możemy zapewnić sobie funkcjonalność i odrobinę luksusu, która wcześniej była niedostępna z wielu powodów: tutaj podał bym przykład mebli. Obecnie produkowanych ze sklejki, płyt mdf, wiórowych etc które nie wytrzymują próby czasu lub eksploatacji (dzieci, zwierzęta etc.) i w zasadzie są jednorazowe. Mało kto też wymaga od nich tej trwałości. Trendy/moda/dostępność i względna taniość oraz potrzeba zmian sprawiła, że obecnie łapiemy się na to co nowe, modne i na topie.
W międzyczasie polskie firmy nadrobiły dystans po nierównym starcie. Oczywiście te, które przetrwały... Powstało też wiele nowych, które zajęły nisze, znalazły swoich odbiorców i pomału rosną w siłę.
Nasza świadomość też się zmieniła. I miejmy nadzieję, że ten trend będzie wzmacniany wszelkimi możliwymi sposobami.



Sam staram się dawać dobry przykład, kupując np. polskie filtry marki Filtron :) Są może nieco droższe, ale na pewno lepsze. Chociaż auto francuskie (np. Opel Astra jest całkiem polskim samochodem, biorąc pod uwagę ile procent wartości produkcji zostaje u nas), a pozostałe asortymenty zapewne chińskie... to powoli ten trend się odwraca. Stołek z Pepco np. został zastąpiony w kuchni takim od rzemieślnika, z rynku.