poniedziałek, 27 stycznia 2020

Hmm... to brzmi logicznie!

Nie ma takiej rzeczy, której nie można spierdolić, prawda?
Entropia podświadomie zawsze była moim celem w życiu. Może nie do końca pożądanym czy nawet chcianym... ale trzeba w końcu nauczyć się z tym żyć.

Co zatem dobrego może wyjść z życiowej tendencji do rozpieprzania rzeczy naokoło?

Zaczerpnięte z fizyki pojęcie entropii zyskało popularność w obszarze kultury i sztuki w latach 60., między innymi dzięki artystom i teoretykom skupionym wokół nowojorskiej ,,Park Place Group”. Entropia stała się nową perspektywą dla sztuki, która celebruje rozpad, demontaż, dekomponuje czas, materię i przestrzeń, by przyjrzeć się tym wyizolowanym czynnikom.
Entropia nie musi prowadzić do chaosu, jak to ma miejsce w przypadku nauk społecznych, gdzie termin ten stał się metaforą dla procesów wewnętrznej organizacji społecznej. W układach społecznych stan o niskiej entropii i wysokim stopniu wewnętrznej organizacji odpowiada społeczeństwom stanowym, kastowym oraz monarchistycznemu czy dyktatorskiemu reżimowi władzy. Wzrost entropii wydaje się być procesem pozytywnym, stwarzającym przestrzeń dla wolności jednostek. 
źródło

Podczas wojny świetnie sprawdziłbym się jako sabotażysta :p
Wyburzenia, demolki, na zlecenie i bez...
Instruktor BHP z powołaniem.
Instruktor jazdy ;)
Doradca małżeński :D
itd.

No ale najistotniejsza zaleta ukazała mi się za sprawą pewnego obrazka z pinterestu ;)
Obserwuję tam kilka tablic z interesującymi mnie tematami. Jedną z nich jest porady dot. pisania i na tejże ukazała się złota rada pewnego użytkownika (obrazek zapisałem na dysku, autora niestety nie)
Pozwoliłem sobie przetłumaczyć:

Myślę, że to najlepsza rada dotycząca pisania, jaką kiedykolwiek dostałem. Pochodziła od autora popularnych powieści, który odwiedził moją szkołę, gdy byłem w klasie 8.
Powiedział, że kiedy chcesz napisać powieść lub jakąkolwiek inną historię, typowy system „O czym jest moja historia? O kim ona jest? Co się stanie?”. są najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić.
Pisanie jest o wiele prostsze.
Jego rada polegała na postawieniu sobie trzech pytań, których nigdy nie zapomnę:
Kim jest ta postać?
Czego postać chce bardziej niż czegokolwiek?
I jak mogę jej to uniemożliwić?
 Prawda, że piękne?
Ale w międzyczasie przepuściłem to przez pryzmat swoich doświadczeń i wyszła mi krótsza, treściwsza wersja. Pomijając wstęp:

Kim jest ta postać?
Czego chce najbardziej na świecie?
Jak można mu to spierdolić!?

Oto ja, dziecko szczęścia i entropii, żyjące w idealnym miejscu i czasie (kraju zwłaszcza), otrzymałem istne objawienie na swej drodze ku nicości... Teraz mogę zawrócić, spojrzeć odważnie przed siebie i z pełną odpowiedzialnością za swe moce rozpierdalać wymyślone życiorysy w imieniu i na chwałę kilku muz.
Życie jest piękne.



piątek, 3 stycznia 2020

Szklana Pułapka.

Tytuł trochę nieoczywisty, ale z racji, że trwa wciąż "okres świąteczny", film z tytułu osadzony jest w tejże ramie czasowej... a polskie tłumaczenie nijak się ma do oryginału (Die Hard) to wybornie wpasował się w moje małe tapu-tap.

A zatem:
COLD HARD TYPE
(czego tłumaczyć się nie odważę)

Z tytułem:
Paradigm Shifts: Typewritten Tales of Digital Collapse
co można zrozumieć jako:
Przesunięcia Paradygmatu: Wystukana na Maszynie Opowieść o Cyfrowym Upadku

A w nim moje skromne opowiadanie: The Eve of War - świąteczna "Wigilia Wojny", czy tam poprawnie językowo: "W przededniu Wojny"

Śpiesząc z wyjaśnieniami: wziąłem udział w projekcie non-profit w środowisku zafiksowanych fanów maszyn do pisania. Projekt nazywa się COLD HARD TYPE.
Znane w środowisku persony skrzyknęły się, aby stworzyć antologię opowiadań, której głównym założeniem było wyeliminowanie z życia doczesnego nowoczesnej technologii i powrót do łask ukochanych maszyn (oraz innych zapomnianych/wypartych przez cyber-rewolucję urządzeń, zwyczajów itd).
Klimaty dość mocno post-apo, anty-digital - z uwagi na konieczność wyeliminowania nowoczesnej technologii ze świata przedstawionego, a zwłaszcza komputerów i wszystkiego tego, co przyczyniło się do wyparcia maszyny do pisania z użytku.
Ale też widoczne trendy slow-life, hipsterstwa i generalne wskazanie na to, co nam odebrał postęp technologiczny - wiele nutek zwykłej, swojskiej nostalgii.
Warunkiem, oprócz ogólnego zarysu upadku cyfrowej cywilizacji i wskrzeszenie zapomnianych maszyn do pisania - które to miałby być istotnym elementem prezentowanych historii, było napisanie owego skryptu na maszynie i OFC po angielsku - w takiej formie są one w książce publikowane.
Z początkowo zaplanowanego zbioru opowiadań powstała 2 tomowa antologia, publikowana na zasadzie print on demand/selfpub.

Wymagający proces twórczy - zdjęcie dramatyzowane.


Aby nie było za łatwo, w jury zasiadło dwu czynnych profesorów (filozofii i anglista) oraz pisarz. Jakaś tam selekcja była, gdyż odrzucono część nadesłanych tekstów.

Warto tez wspomnieć, że w projekt zaangażowało się wielu amatorów, profesjonalistów (niekoniecznie stricte pisarzy) oraz było to wyjątkowo międzynarodowe środowisko.
Nadesłano ponad 90 opowiadań, 7 wierszy i 15 zdjęć. Autorzy pochodzą z USA, Kanady, Meksyku, Niemiec, Francji, Anglii, Norwegii, Szwajcarji, Polski, Australii, Tajlandii i innych.
Co mi przynosi szczególną satysfakcję to fakt, że napisałem swoje opowiadanie od razu po angielsku oraz, że udało mi się na etapie redakcji zachować smaczki kulturowe oczywiste dla naszego środowiska (rzecz dzieje się ofc w Polsce), ale niekoniecznie zrozumiałe dla obcokrajowców.
Na etapie redakcji w zasadzie przepisano moje opowiadanie (normalka na zachodzie, choć zwykle autor robi to sam), ale z zachowaniem 90% mojego stylu (reszta poległa w zderzeniu z angielską gramatyką). Przepisanie miało na celu uczynić mój angielski - międzynarodowym angielskim.

Tom pierwszy skupia się na przedstawieniu procesu upadku cywilizacji (w nim znajduje się moja skromna twórczość), natomiast drugi przedstawia świat już okrzepły w nowych ramach. Poszczególne opowiadania nie należą do długich (limit 5000 słów, ok 10 str. maszynopisu) i są ciekawym przekrojem przez różne wizje upadku cywilizacji. Mamy tu wizje dystopijne, utopijne, zalążki kryminału czy opowieści detektywistycznej, klimaty survivalowe czy militarystyczne. Nie brakuje też kameralnych, klimatycznych opowieści. Przekrój tak szeroki i różnorodny jak sami autorzy.



Z tego co udało mi się wywiedzieć, do tej pory udało się sprzedać około 350 szt. każdego z tomów. Sprzedać może nie jest tu właściwym słowem - gdyż cena książki to w zasadzie koszt jej wydrukowania - ale jak na pozycję mocno niszową jest to wynik niezły :)

Tom 1 na Amazonie
Tom 2 na Amazonie

W tym roku powstaje Tom 3, będący kontynuacją idei stojącej za wydawnictwem. Tym razem oprócz idei promowania użycia maszyn do pisania jest Podróż w Czasie :)
Gdyby ktoś chciał spróbować, to zapraszam i polecam:
https://loosedogpress.blogspot.com/