sobota, 24 grudnia 2016

Mad

"They say people don't believe in heroes anymore. Well damn them! You and me, Max, we're gonna give them back their heroes!"

Cytując klasyka, odnosząc się do dośc popularnej w mainstreamie modzie na postapokalipsę, oraz wreszcie nawiązując do poprzedniego mojego posta stwierdzam: Nie wierzymy już w bohaterów. Albo i bohaterstwo w ogóle.

Nasza cywilizacja obecnie skupia się na poprawie bytu ns ziemi, na globalnym ociepleniu, na przeludnieniu oraz problemach związanych z różnicami w statusie materialnym, wierze czy rozwoju gospodarczym... tudzież imperialnym.

Informacja, którą upajamy się każdego dnia, daje nam szerszy obraz świata... ale jednocześnie go spłycając. Dostajemy wyrywki, slogany, rzut oka na druga półkulę, na rzeczy ciekawe i przyciągające uwagę. Na szybkie newsy, katastrofy, igrzyska, wybuchy, święta, technologię, pogodę i modę.
Na wszystko po trochu, jednocześnie na nic konkretnie. Wydaje nam się żeśmy obyci, światowi, obywatelsko ziemscy.
Nic bardziej mylnego.
O ile zdaje się, ze świat jest coraz mniejszy, to nasza ignorancja przy tym coraz większa. Zadowalamy się tym, co możemy szybko przyswoic. Na głębszą analizę czasu brak. Powtarzam się, wiem... ale dajmy przykład pod rozwagę.

Nasi ojcowie, czy dziadkowie fascynowali się podbojem kosmosu, wyścigiem na księżyc... z wielu dzieł tamtego okresu wyłania się obraz początku XXI wieku, w którym ludzie mieszkają na księżycu, latają samochodami i są na poziomie cywilizacyjnym dla nas odległym jeszcze o kilkadziesiąt lat - o ile w ogóle osiągalnym.
Mieli wizję, mieli nadzieję i cel.

A my? Poza dziesiątkami dzieł o zagładzie ludzkości przejmujemy się głównie ociepleniem klimatu, kryzysem migracyjnym czy ceną paliwa na stacji. Ew. bezrobociem i rozkładem sił na świecie.
Brak nam wizji, brak nam idei... brak wielkiego celu, do którego byśmy dążyli. Odkrycia naukowe cały czas oczywiście zadziwiają... ale już w gronie eksperckim, hermetycznym przez wiedzę, jaką trzeba posiadac do ich zrozumienia, oraz brak wielkiego wpływu na nasze życie.
Tak na szybko nie potrafię sobie przypomniec żadnego wynalazku, który mógłby umożliwic nam skok na kolejny poziom rozwoju... Nowe źródło energii? Jakiś super tani i wytrzymały materiał? Nowe źródło napędu? Plan podboju kosmosu?
Jedynie rozwój sztucznej inteligencji przychodzi mi do głowy. Ale w tym tkwi więcej zagrożeń, niż szans :) Może nie o mordercze maszyny chodzi, ale z punktu widzenia ignoranta każda maszyna, która jest go w stanie zastąpic w pracy, istotnie jest niemal śmiertelnym zagrożeniem. Bo gdzie się taki ignorant podzieje bez perspektyw na życie? Mamy przedsmak w obecnych ruchach polityczno-społecznych.

Wracając do meritum... nasza wizja przyszłości nie napawa optymizmem. Jakby na to nie spojrzec. Co psuje morale nas, jako zwierząt stadnych. Do tego stopnia, że jesteśmy ślepi na dramaty wojenne czy humanitarne.



Ludzie może nie tyle nie wierzą już w bohaterów, co nie wierzą, że jakiś bohater mógłby coś zmienic na świecie. (p.s.:czy filmy o superbohaterach zdradzają nasze podświadome pragnienia?!)

Rozważmy to.







Na zakończenie: Bliski jest mi temat naszego rodaka, który zginął w zamachu w Niemczech, kiedy porwano jego ciężarówkę, w celu stratowania ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym. Oto bohater, który najprawdopodobniej walczył do końca, nie bacząc na swój los. Tacy ludzie dają nadzieję. Wyrazy współczucia dla rodziny. Odszedł przyzwoity człowiek. A takich coraz mniej...